Myślałem, że w ostatnim czasie w polskim życiu publicznym nic mnie już nie zaskoczy. Że standardy i obyczaje nie zejdą niżej niż już zeszły. Ale jednak. Wszystko dzięki Platformie i Nowoczesnej oraz całej reszcie opozycji (poza Kukizem). Postanowili oni zaprotestować w Sejmie przeciw ograniczaniu praw dziennikarzy tam pracujących. Chociaż debata odnosiła się do kwestii bardzo ważnej, a mianowicie budżetu państwa, to cały mainstream postanowił nad tym nie dyskutować merytorycznie, ale zająć się tym, co dla przeciętnego Kowalskiego nie jest ważne. Cała szopka skończyła się awanturą posła Szczerby z Marszałkiem Sejmu i blokadą mównicy.
Osobiście uważam. że takie działanie opozycji to skrajna głupota. Jest to oczywisty powrót do czasów Leppera, który robił to w podobny sposób, ale z zaznaczeniem, że były to sprawy ważniejsze dla polski niż poseł Szczerba. Zarzuty zwolenników opozycji, że Sejm nie może był maszynką do realizacji własnych, politycznych celów też jest bzdurą, bowiem przez ostatnie 8 lat PO i PSL robiły identycznie. Tylko, że media nie chciały o tym za bardzo przypominać. Należy jednak podkreślić, że opozycja i to już chyba pewne do końca tej kadencji będzie opozycją totalną i nie widać nic, co by zmieniło ten stan rzeczy. Dzisiejszy dzień to potwierdził. A takie zachowanie nie przysporzy im zwolenników wśród wyborców.
Ale i niestety PIS też niepotrzebnie tworzy i wchodzi w strony sporu, które umówmy się nie są dzisiaj dla Polski najważniejsze. Zarówno chodzi tutaj o ustawę o zgromadzeniach i o dziennikarzach w Sejmie. Należy jednak podkreślić, że trzeba poczekać, co te zmiany wniosą. Bo często jest tak, że nie takie one straszne, jak je malują. A faktem jest, że np. dzisiaj dziennikarze w Sejmie są wszędzie i niekiedy przeszkadzają co widać posłom w pracy. Tutaj jednak i rząd ma swoje za uszami.
